Moja Irlandia - kurs językowy dla nauczycieli

W lipcu br. miałam okazję uczestniczyć w szkoleniu metodyczno – językowym dla nauczycieli języka angielskiego „Teacher Refresher Course” w irlandzkim mieście Cork w międzynarodowej szkole językowej Cork English College. Kurs ten został sfinansowany ze środków Fundacji Rozwoju Systemu Edukacji realizującej projekt „Mobilność kadry edukacji szkolnej” Programu Operacyjnego Wiedza Edukacja Rozwój (PO WER) w sektorze Edukacja Szkolna współfinansowanego z Europejskiego Funduszu Społecznego. Realizacja projektu opiera się na zasadach programu Erasmus+.

W czasie dwóch tygodni pracy w międzynarodowej dwunastoosobowej grupie miałam niezwykłą okazję przypomnieć sobie metody pracy z uczniem, a także poznać wiele nowości z zakresu metodyki nauczania języka obcego.

Łatwo nie było! Zajęcia rozpoczynały się o godz. 9.00 i trwały do 15.50, z krótką przerwą na kawę i trochę dłuższą na lunch. Zajęcia przedpołudniowe dotyczyły głównych sprawności językowych – rozumienia tekstu czytanego i słuchanego, tworzenia wypowiedzi pisemnej i ustnej. Po południu poznawaliśmy historię Irlandii, zwyczaje jej mieszkańców i lokalny slang. Pracowaliśmy zazwyczaj w małych grupach, komunikując się w języku angielskim. I tak przez dwa tygodnie! W weekend też, ale o tym później. Oczywiście, to my byliśmy uczniami. Na początku trochę bolało, bo trzeba było spojrzeć na świat z nieco innej perspektywy niż dotychczas, ale dałam radę. Przy okazji przypomniałam sobie, jak to jest po „tamtej” (uczniowskiej) stronie Mocy. Na pewno wzrósł mój poziom tolerancji na błędy!

Wstając ok. 7.00 (podobno to były wakacje!) i wracając po zajęciach ok. 17.00, zastanawiałam się wielokrotnie, co ja tutaj robię, ale szybko sobie odpowiadałam: „Nie marudź, bo warto!”. I rzeczywiście, było warto.   Poznałam wspaniałych ludzi – nauczycieli języka angielskiego, m.in. z Hiszpanii, Irlandii, Grecji. Miałam okazję wymienić z nimi doświadczenia dotyczące technik nauczania języka obcego. Dowiedziałam się wielu rzeczy o systemie edukacji w różnych krajach Europy i pracy tamtejszych nauczycieli. Mamy ze sobą wiele wspólnego – wszyscy jesteśmy pasjonatami tego, co robimy, bo jak inaczej wyjaśnić dobrowolne uczestnictwo w takim intensywnym szkoleniu?

Gdyby ktoś myślał, że mogłam odpocząć w weekend, to wyprowadzę go z błędu – oczywiście, mogłam, ale wybrałam się na wycieczki, żeby poznać niesamowitą Irlandię! Była to jedyna okazja, żeby zobaczyć wspaniałe klify (Cliffs of Moher), ruiny średniowiecznych opactw (Timoleague Abbey) i zamków (Blarney Castle), tajemniczy druidzki krąg kamienny (Dromberg Stone Circle), urocze miasteczka (Kilkenny, Cobh) i wiele innych miejsc. Wszędzie spotykałam niezwykle przyjaznych ludzi, pełnych uśmiechu i chętnych do pomocy, dumnych ze swojej historii i odradzającego się języka celtyckiego, o czym świadczą dwujęzyczne nazwy miejscowości i ulic.

Będąc w Irlandii, mieszkałam u rodziny irlandzkiej (tzw. home staying). Gościła mnie pani Rose Walsh, dzięki której mój pobyt w Cork był jeszcze bardziej „irlandzki”. Rose jest skarbnicą wiedzy o lokalnej kulturze i historii.  Jako bardzo otwarta osoba, często pytała mnie o naszą polską tradycję i kulturę. Spędziłyśmy na rozmowach wiele wieczorów, a te, podczas których nie oddałam się pasjonującym dyskusjom z Rose, poświęciłam na robienie zadań domowych

Osobnym rozdziałem w życiu Irlandczyka jest pogoda. Funkcjonujący stereotyp to deszcz, deszcz lub deszcz. Ktoś przed wyjazdem powiedział mi, że to dobrze robi na cerę, bo nawilża. Bardzo mi się ta wersja spodobała i chętnie ją przyjęłam. Prawda jest taka, że należy ubierać się w Irlandii „na cebulkę”, mieć przy sobie parasol i/lub kurtkę, to wystarczy. Reszta to kwestia dobrego humoru i kawy (po irlandzku, oczywiście). A nauka i zwiedzanie w takiej temperaturze to przyjemność.

Gdy wróciłam do Kościana, spojrzałam w lustro i zobaczyłam cienie pod oczami, powiedziałam sobie: ”Never again!”, ale już teraz wiem, że mówię to po każdym powrocie z podobnych szkoleń i … zaczynam myśleć o kolejnym! 

Swoje wrażenia opisała Małgorzata Jaśniak.

powrót Drukuj